Dziś Bezdzietnik, jako że jest blogowym młokosem, z definicji krnąbrnym i nieobliczalnym, postanowił sam pod sobą wykopać dołek – czyli udowodnić, że życie bez dzieci to katastrofa. Wszystkich, którzy lubią swój bezdzietny status, proszę o natychmiastowe opuszczenie tej strony, wymazanie jej z pamięci i listy polubień na fejsie. Reszta może zostać i radośnie obserwować, jak bezdzietne obiboki zbierają zasłużone bęcki.
Oto cała prawda o życiu bez dzieci.
1.
Życie bez dzieci to wieczna zgryzota. Bo wybija siedemnasta i trzeba coś ze sobą począć. Siłownia? Warsztaty z burleski? Nauka norweskiego? Gdy spora część ludzkości w domowym zaciszu dogląda potomstwa, sprawdza zeszyty czy negocjuje podwyżkę kieszonkowego, ty, bezdzietny nieszczęśniku, łamiesz sobie język na norweskich dyftongach albo pocisz się, próbując opanować paso doble. No i co z tego masz, prócz pozdzieranych pięt i przeczytanych sześciu tomów „Mojej walki” Knausgarda w oryginale?
2.
Życie bez dzieci to jet lag, odciski i wyrzuty sumienia. Bo tak się dziwnie składa, że jeżeli człowiek ma czas i trochę kasy, od razu zaczyna trwonić to na podróże. I buja się od bieguna do bieguna, od Grenlandii po Australię, narzucając się planecie i powiększając dziurę ozonową. Zamiast siedzieć na kanapie, oglądać Discovery i karmić oseska.
3.
Życie bez dzieci to nieustanne wyrzeczenia. Taki bezdzietny osobnik lekkomyślnie wyrzeka się zasiłków macierzyńskich, urlopów rodzicielskich, becikowego, wózkowego, wolnego z tytułu opieki nad dzieckiem, a nawet 500+! Asceta. Albo idiota. Bo kto normalny nie bierze, jak dają? Żeby mu jeszcze za to pomnik postawili, ale gdzie tam! Wciąż słyszy, że jest szkodnikiem, pasożytem i obciążeniem dla budżetu. I musi z tym żyć.
4.
Życie bez dzieci to bezsensowne nałogi. Na przykład uzależnienie od psa albo kota. Bierze sobie taki bezdzietny biedaczyna persa albo innego maltańczyka i od razu cofa się w rozwoju o epokę świetlną. Zamiast mówić, plecie bzdury o bezglutenowej karmie. Zamiast się rozmnażać, rozmnaża sierściucha. Zamiast martwić się o to, kto mu szklankę wody na starość poda, martwi się, jak podać kotu czopek. A przecież, powiedzmy to sobie jasno, kot nie będzie mu zmieniał na starość pampersów!
5.
Życie bez dzieci to prosta droga do terroryzmu. Wielu bezdzietnych rezygnuje z potomstwa dla dobra planety. Inni poświęcają swój wolny czas na działalność społeczną, opiekę nad zwierzętami albo rozpieszczanie siostrzeńców. A przecież każdy trzeźwo myślący egzemplarz homo sapiens powinien inwestować wyłącznie we własne geny. Bo inaczej człowiek zostaje ekologiem, altruistą albo nawet ekoterrorystą.
6.
Życie bez dzieci to długie i ciche wieczory… z winem, książką i ulubionymi serialami, a to całkowicie wbrew naturze. Gdyby Bóg chciał, żeby ludzkość spędzała wieczory, oglądając seriale, stworzyłby Netflixa. A każde dziecko wie, że Netflixa stworzyli Amerykanie.
7.
Życie bez dzieci to długi, monotonny związek. Statystyki dowodzą, że małżeństwa bez dzieci są szczęśliwsze, trwalsze i dają więcej satysfakcji niż małżeństwa z dziećmi. I jak tu nie rozpaczać?! Człowiek chciałby się pokłócić, trzasnąć drzwiami, wystąpić o separację, a tu klops! Szczęście i harmonia. Nic tylko palnąć sobie w łeb!
8.
Życie bez dzieci to niebezpieczeństwo zrobienia kariery. No bo skoro nie ma dzieci, to coś trzeba robić. A wiadomo, że nic tak nie unieszczęśliwia człowieka jak kariera zawodowa. Gabinety psychologiczne pełne są dyrektorów, biznesmenów i artystów na skraju załamania nerwowego. Za to brak pracy, brak ambicji i brak samodzielności finansowej to prosta droga do życiowego spełnienia.
9.
Życie bez dzieci to ponure widoki na przyszłość. Wiadomo, każdy bezdzietny będzie żałował, umierał w skrajniej biedzie i osamotnieniu, i nawet kot karmiony bezglutenowymi chrupkami się na niego wypnie.
I tak to wygląda. Bez upiększeń i przekłamań. Czy jesteście na to gotowi?:)
Rys. Aneta Gwóżdź
21 komentarzy
Bardzo interesujący temat podjęłaś. Sarkazm aż bije po oczach.? Ja – jako bezdzietna na razie nie narzekam na swój stan, co nie znaczy że ulegnie to zmianie. Bardzo fajne lekkie pióro. Keep going!
Podoba mi się żartobliwy styl, ale treść jest dosadna:) Ja mam dzieci, ale rozumiem inne wybory. Natomiast wiele osób zgryźliwymi komentarzami stara się dowalić nie dzieciatym. Będę zaglądać na bloga, bo uwielbiam taki styl pisania.
Wpadaj. Nawet jak dosadnie coś palnę, nigdy nie piszę przeciwko rodzicom. Nigdy! Zawsze i jedynie – przeciwko idiotycznym stereotypom. Pozdrawiam!
Życie bez dzieci nudne,ale właśnie co zrobić z tym czasem.,..? ciekawie ujęte,Pozdrawiam
Ostatni, w pewnym wyjątkowo pięknym filmie, padły takie słowa. „Postanowiliśmy Was adoptować, choć mogliśmy mieć własne dzieci. Ale doszliśmy do wniosku, że na świecie jest już tyle ludzi, że nie muszą pojawiać się kolejni. Chcieliśmy dać dom tym dzieciom, które realnie tego potrzebują.” I dlatego uważam, że życie bez dzieci ma też wymiar prospołeczny. Oczywiście nie każdy musi decydować się na adopcję, bo to ciężka sprawa, ale nie posiadanie dzieci to też konkretny wybór.
Zacytuje slowa : Życie bez dzieci to długi, monotonny związek. Statystyki dowodzą, że małżeństwa bez dzieci są szczęśliwsze, trwalsze i dają więcej satysfakcji niż małżeństwa z dziećmi. I jak tu nie rozpaczać?! Człowiek chciałby się pokłócić, trzasnąć drzwiami, wystąpić o separację, a tu klops! Szczęście i harmonia. Nic tylko palnąć sobie w łeb!
Raczej wszyscy pragna szczescia i harmonii, wiec zamiast pragnac, wychodzi na to, ze lepiej palnac sobie od razu w leb. Moim zdaniem autor tych slow nie zyje w realnym swiecie.
To jest osobista kwestia wyboru czy miec dzieci czy nie. Statystyki pokazuja , ze malzenstwa juz od roku sa znudzeni soba i rozwod wisi w powietrzu. Kto na tym najbardziej cierpi? Kot? Nie ! Wlasnie dzieci cierpia bledy rodzicow. Wychowanie zdolnych, bezkonfliktowych potomkow w tych czasach podchodzi pod bajke. Technika robi pranie mozgu, rodzice nie maja czasu aby zainteresowac sie co dziecko robi, bo przeciez ciezko pracuja by spelniac ich zachcianki. Dzieciak jeszcze nie mowi a tablet ma w jednym palcu. Pokolenie idiotow rosnie w sile. Na jesien zycia zazwyczaj starzy trafiaja do domu opieki, bo dzieci nie maja czasu na zajmowanie sie zrzedzacymi staruchami, tym bardziej, ze kasa i spadek sa najwazniejsze. Obcy ludzie sa bardziej rodzinni i pomocni. To sa fakty.
Mam jeszcze czas by podjac decyzje o posiadaniu potomstwa. Z tego co oferuje dzisiejszy swiat to raczej nie dziwie sie ludziom, ze nie chca miec dzieci. Zgodnie z zasada: umiesz liczyc, licz na siebie. Monotonnosc w zwiazku to tylko lenistwo obojga malzonkow. Sa tysiace spraw ktore moga sprawiac radosc zycia. Kazdy ma wybor.
Ależ cały ten mój wpis jest ironiczny i prześmiewczy. To o strzelaniu sobie w łeb również!
No to mi chyba ten ekoterroryzm zostaje, albo oglądanie netflixa…. nie, jednak wybieram ekoterroryzm 🙂
BRAWO!!!
Jak zwykle, przewspaniałe poczucie humoru. Nie ma co owijać w bawełnę. Uśmiałam się, ale jednocześnie też zrobiło mi się troszkę gorzko. Bo tak, jak nie wszyscy ludzie zrozumieją Twój wpis, tak wiele nie będzie potrafiło uszanować decyzji o tym, że nie chce się mieć dzieci. >______< No ale dobra jest, ludzie się wszystkiego będą czepiać, czegokolwiek by się nie zrobiło czy powiedziało. Pozostaje zatem z tego czerpać inspirację, pisać takie wspaniałe posty jak ten tutaj i wzruszać ramionami.
Pozdrowionka!!! <3
Czekam na więcej! Bezdzietna, przeszczęśliwa 30’stka (z Netflixem, milionem pomysłów na minutę i Netflixem) terroryzowana przez społeczeństwo 🙂
z Netflixem milionem pomysłów i KOTEM rzecz jasna 🙂
Będzie go dużo więcej! Zapraszam szczęśliwą trzydziestkę, i kota też zapraszam!:)) Pewnie jeszcze nie raz wspomnę o nich, bo sama mam cztery. Sierściuch poczyta o sobie to i owo:)) Pozdrawiam!
Heh mogłam to przeczytać przed decyzją o trzecim :PP myślę że jest to coś o czym marzy każdy rodzic :))) proponuję zamianę na życia na pół roku 😉
Fajnie tu! Zostanę tu sobie jako bezdzietny obserwator 😉 Jestem w wieku „idealnym do rodzenia dzieci”, „kiedy, jak nie teraz?”, „dzieci nie majo, bo się dorabiajo- karierowicze” itd w ten deseń. Jestem od prawie 3 lat w szczęśliwym małżeństwie, mam psa i kota (choć żadne z nich nie je bezglutenowych chrupek), czas spędzamy na przyjemnościach i to mi zupełnie wystarcza.
I cudnie! Ja jestem od dwudziestu lat w takim małżeństwie i za nic bym tego nie oddała. Już się nasłuchałam mądrości, ale przed wami jeszcze pewnie daleka i wyboista droga do tego błogiego świętego spokoju, który daje wiek po-prokreacyjny:)) Zbroja na grzbiet i będzie super!
Witaj ? ja też bezdzietna z wyboru. 1 mąż i 1 pies. Milo sie czyta. A nie słyszałaś jeszcze, że mąż Cię zostawi bo „każdy mężczyzna chce mieć dziecko”? I odejdzie z młodszą, która mu urodzi potomka
Czytam, czytam i naczytać się nie mogę… 🙂 Blog wciąga baaardzo mocno i aż się boję pomyśleć, co będzie potem, gdy na urlopie nadrobię zaległości i przeczytam stąd wszystkie posty. Kto mi zapewni rozrywkę na tak wysokim i merytorycznym poziomie. 😉 Uwielbiam blog nie tylko za wyważone poglądy, ale i za genialny styl narracji!
W końcu postanowiłam się odważyć i co nieco napisać od siebie.
Tak, to ja, również „bezdzietnik”, najpierw z wyboru, bo wychodząc za mąż za ówczesnego narzeczonego z okresu studiów miałabym już na starcie dziecko po powiedzeniu sakramentalnego „tak”, a nie wyobrażałam sobie Piotrusia Pana, jako przyszłego ojca. Drugi narzeczony był przeciwny zostaniu ojcem, ale za to postrzegał kobiety w bardzo stereotypowy sposób (głównie obsługa w domu, typu opieranie gaci, podstawianie żarełka pod nos, ogarnianie chałupy, a pan w tym czasie biega wolno po spotkaniach ze swoimi licznymi przyjaciółkami. To też nie mieściło się w mojej łepetynie – z jednej strony taki postępowy, a drugiej synuś mamusi. Przez krótki moment czułam potrzebę zostania mamą, potem przyplątały się przewlekłe choróbska (głownie odziedziczone w genach) i po ptokach. Od kilku lat jest mi dobrze jak jest, bo nie chcę w pakiecie przekazywać takich nie w pełni sprawnych genów, a pracując z dziećmi w branży edukacyjnej naoglądałam się tyle potwornie nieszczęśliwych rodzin, że mogę tylko współczuć dzieciaczkom takiego życia. To wszystko tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że dokonałam słusznego wyboru. Mimo czającej się tuż za progiem czterdziechy, mam gdzieś jednak nadzieję, na udany trwały związek i po cichu liczę na to, że spotkam mężczyznę, który zrozumie moje wybory życiowe.
Najtrudniej niestety jednak przetrwać w pracy, słysząc notoryczne docinki dzieciatych współpracownic, że ja pewnie nie wiem, co robić z wolnym czasem, skoro jestem bezdzietnym singlem i jak mi to super dobrze etc… Rzygam przysłowiową tęczą z tego 'nadmiaru szczęścia”. 😉
Koteła i pieseła nie posiadam (powód prozaiczny: mega alergia), kasę tracę jak rasowy „bezdzietnik” na podróże, a do kochania mam bardzo mądre rodzeństwo, z którego jeden brat się „poświęcił” i uczynił mnie ciocią, z tego co słyszałam od bratanicy w dodatku ponoć fajną ciotką. 😉
Dzięki za stworzenie takiego bloga, szczególnie w tym momencie mojego żywota, te teksty dodają mi tyle otuchy, że wierzę w tzw swoje „lepsze jutro”.
Cześć, zaczytany bezdzietniku:))) Bardzo się cieszę, że ta moja pisanina trafia i na coś się przydaje. Czytam twój komentarz i znów myślę o tym, jak płytko i stereotypowo jesteśmy postrzegani i oceniani. Od czasu do czasu zaglądają tu ludzie, którzy mają mi do powiedzenia tyle: „Jedni chcą dzieci, inni nie, w czym problem? Po co o tym pisać? Ja założę bloga o tym, że lepiej mieć jedno dziecko, a nie dwoje”. Coś w tym stylu. Jakby mówienie o tym, że się nie ma dzieci było jakąś nieprzyzwoitością, a w każdym razie naruszeniem normy. No więc na ogół się o tym nie mówi, a potem musimy wysłuchiwać bzdur, jacy to jesteśmy niefrasobliwi i beztroscy. Noż cholewka jasna!
Mam nadzieję, że wyszłaś już na dobre z tych życiowych wiraży, a „lepsze jutro” czeka gdzieś za rogiem:) Trzymam kciuki!
Wpadaj na bloga! Postaram się trzymać poziom, choć czasami sama się w tym gubię. Raz mi się wydaje, że za lekko traktuję temat, innym razem, że za poważnie:))) Gdybym zaczęła smęcić, to wiesz – dawaj znać. Pozdrawiam serdecznie!
Dziękuję za kapitalną i krzepiącą odpowiedź. 🙂
Melduję z przyjemnością, że blog zawsze trzyma poziom, a zarówno dawka humoru, jak i powagi, jest idealnie wyważona!
Pozdrawiam cieplutko. 🙂
Dzięki za feedback:) Uściski!
Rany .. .
Współczuję przyszłemu partnerowi/partnerce i Twoim ridzicom także.
Jak się nie ma dystansu do siebie i za grosz humoru to takie strony omija się szerokim łukiem. Dla autorki bRAWO ??