• Wiele razy proszono mnie, bym napisała o męskiej bezdzietności, a ja – przyznaję – puszczałam te prośby mimo uszu. Z obrzydliwego lenistwa. Pisząc o niemacierzyństwie, czuję się tak, jakbym mknęła pendolino po szynach ułożonych z doświadczenia i lektur. Aby opowiedzieć o męskiej bezdzietności, muszę wsiąść na furmankę i telepać się po kocich łbach domysłów…

    8 Facebook Twitter Google + Pinterest
  • Dziś biorę na tapet pytanie – a co, jeśli ci się odmieni? Skazuje ono mnie i rzesze bezdzietnych na przygnębiającą tymczasowość poczekalni. Nie mogę za bardzo umościć się w swoim życiu bez dzieci, nie mogę snuć dalekosiężnych planów, bo już za chwilę – czy tego chcę, czy nie – na peron wjedzie pociąg do macierzyństwa i zabierze mnie w nieznane. Tak to przynajmniej widzą ci, którzy bezdzietności nie czują i nie rozumieją…

    12 Facebook Twitter Google + Pinterest
  • Pragnienie nieposiadania dzieci bywa zagłuszane przez rozmaitych suflerów – rodziców, znajomych, wyniesione z domu przekonania, uwewnętrznione nakazy, wmuszany w nas „instynkt macierzyński”… Efekt jest taki, że wiele bezdzietnych kobiet mnóstwo energii zużywa na dociekania, czy mają prawo czuć to, co czują? W tym poście próbuję odpowiedzieć na pytanie: co nas wiedzie do niedzietności i jak temu zaufać?

    23 Facebook Twitter Google + Pinterest
  • Przyznanie się do nieposiadania instynktu, gdy u innych wybucha z siłą wulkanu, bywa krępujące; to jak przyznać się do braku palca u nogi albo uczuć wyższych. Niby żyć bez nich można, ale wydaje się to jakimś zawstydzającym niedopatrzeniem natury. Dlatego niektóre bezdzietnice sięgają po językowy szwindelek i z dumą oznajmiają, że mają silny instynkt niemacierzyński lub antymacierzyński. Lepiej mieć niż nie mieć. Lepszy zdechły niż żaden. Ale zaraz, zaraz… Czy on w ogóle istnieje?

    7 Facebook Twitter Google + Pinterest
  • Dopóki nie zrównoważymy pozytywnego obrazu rodzicielstwa pozytywnym obrazem bezdzietności, wybór życia bez dzieci zawsze będzie wydawał się gorszy i ryzykowny. Rodzicielska propaganda od lat żerowała na bezdzietnych, przedstawiając ich jako nieszczęśliwych, ułomnych, samotnych i życiowo niezrealizowanych. Z kolei posiadanie dzieci miało być jedyną drogą wiodącą do dojrzałości, szczęścia, spełnienia i społecznej akceptacji.. Nic dziwnego, że ludzie, którzy nie mogą mieć potomstwa, czują się tym upokorzeni.

    40 Facebook Twitter Google + Pinterest
  • Przeczytałam ostatnio „Popularnonaukowy reportaż demograficzny” Łukasza Sakowskiego z „To Tylko Teoria” i ciśnienie skoczyło mi w rejony niebezpieczne dla takich matuzalemów jak ja. Autor, tropiąc powody „zapaści demograficznej”, wykonał olbrzymią pracę researcherską, przytacza wiele polskich i zagranicznych badań, ma sporo przenikliwych obserwacji i momentami trafnie diagnozuje niebezpieczeństwa związane z niskim przyrostem naturalnym, a mimo to tekst wzbudza mój gwałtowny sprzeciw…

    18 Facebook Twitter Google + Pinterest