Czy bezdzietni to egoiści? Dziś podważa się wszystko, nawet system kopernikański, ale egoizm bezdzietnych wydaje się niepodważalny! Czy rzeczywiście patrzę wyłącznie na czubek własnego nosa? Oto mój rachunek sumienia…
- Jestem egoistką, bo zanim zaszłam w ciążę, zastanowiłam się, czy tego chcę i czy podołam. Mogłam, jakże nieegoistycznie, machnąć na te rozterki ręką i dać swojemu dziecku niepewny los oraz niepewną miłość, ale cóż – egoizm zwyciężył. Nic mu nie dam. Z jakichś idiotycznych powodów wydaje mi się, że dzieci powinny być chciane, a mamy szczęśliwe.
- Jestem egoistką, bo nie godzę się na to, by moją macicę traktować jak fundusz emerytalny, z którego społeczeństwo będzie sobie w przyszłości wypłacać mniej lub bardziej należne świadczenia. Dzieci nie powinny przychodzić na świat po to, by minister finansów mógł dopiąć budżet, a prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych uniknąć bólu głowy.
- Jestem egoistką, bo głupio i samolubnie pozbawiłam państwo okazji do robienia mi dobrze. Nie wzięłam 500 plus ani Wyprawki plus. Wielomatki plus ani Głodnej Emerytki plus. Nie pozwoliłam, by państwo okazało mi paternalistyczną troskę i teraz to państwo trochę się na mnie dąsa. Rozumiem. Władza nie lubi, gdy obywatele nie mają jej za co dziękować.
- Jestem egoistką, bo nie wydaję całej wypłaty na dziecięce pieluchy, śpioszki, ubranka, bebika, książeczki, długopisy 3D i inne duperele, a tym samym odmawiam wsparcia potężnych gałęzi produkcji i handlu. Nie biorę udziału w komercyjnym szaleństwie pod hasłem „Dla dziecka wszystko”. Nie przykrywam planety dodatkowymi tonami plastiku i nie zasilam podatkami budżetu. Moja wina.
- Jestem egoistką, bo lekkomyślnie pozbawiłam swoich rodziców iluzji nieśmiertelności. Z powodu mojego egoistycznego wyboru sami muszą szukać pomysłu na nieprzemijalność. No i mają pod górkę. Łatwiej bowiem przekazać potomności geny niż dzieło na miarę „Boskiej Komedii”.
- Jestem egoistką, bo decyzję o życiu bez dzieci podjęłam samowolnie i bez jakichkolwiek konsultacji społecznych. A społeczeństwo najwyraźniej poczuło się tym faktem urażone. Przepraszam stokrotnie! Pragnę jednak zauważyć, że mnie też nikt nie pyta o to, czy może się rozmnażać.
- Jestem egoistką, bo nie oddałam swojej macicy na służbę ojczyźnie, choć wiem, że ojczyzna ma wobec niej zamaszyste plany. Nic z tego! Nie mam pojęcia, czy powinno nas być mniej czy więcej niż Etiopczyków na przykład, wiem za to, że za sprawą człowieka przed końcem dzisiejszego dnia zniknie z powierzchni Ziemi około 20 gatunków roślin i zwierząt. Zniknie na zawsze. To mnie bardziej przeraża niż niedobór rodaków na planecie.
- Jestem egoistką, bo nie pytając nikogo o zdanie, przyznałam sobie prawo do szczęścia i życiowej satysfakcji. Wiem, że „nic tak nie rozjątrza ludzkich serc jak widok ramion uchylających się od dźwignięcia wspólnego losu”*, ale cóż… Uchyliłam się i nie zamierzam za to przepraszać!
- Jestem egoistką, bo eksploatuję planetę tylko we własnym imieniu. Owszem, produkuję śmieci i przykładam się do zwiększenia emisji gazów cieplarnianych, ale mogłabym produkować i przykładać się bardziej. Jak wyliczyli naukowcy, jedno dziecko więcej to wzrost CO2e aż o 58,6 tony rocznie (więcej o tym tutaj). Nie mając trójki dzieci, oszczędzam planecie niemal 180 ton w ciągu roku! Bardzo egoistycznie!
- Jestem egoistką, bo pozbawiam ludzkość swoich cennych genów i jakże drogiej pamięci o sobie. Wspominać mnie będzie jedynie stuletni dąb szumiący nad moim domem. To jemu w testamencie zapiszę to, co we mnie najcenniejsze: przeżyte dobrze chwile, momenty olśnień i zachwytów, złote myśli i srebrne monety milczenia. Resztę majątku niech fiskus pochłonie.
A zatem – czy jestem egoistką? No pewnie! Jak każdy, kto marzy o udanym, sensownym i szczęśliwym życiu:)
* Gustaw Herling-Grudziński
Zdjęcia: Luiza Różycka, https://pixabay.com