Bezdzietność bywa wyzwoleniem. Czasami uwalnia od demolującej życie tęsknoty za dzieckiem, innym razem pomaga uciec od trosk w rozmiarze XXL. Dla Karoliny wychowanie dziecka byłoby zbyt dużym wyzwaniem. Wie o tym, dlatego – w poczuciu odpowiedzialności – zrezygnowała z wszelkich przymiarek. Nie zamierza sprawdzać, czy pokocha, bo jako „niewidzialne dziecko” uzależnionych od alkoholu rodziców zna wszystkie odcienie braku miłości. Dziś uczy się kochać siebie. Oddaję głos Karolinie…
Bezdzietnik.pl: Dlaczego wybrałaś życie bez dzieci?
Karolina: Ponieważ jestem osobą cierpiącą na chorobę afektywną-dwubiegunową, nerwicę, liczne lęki oraz wysoką wrażliwość. Jestem pewna, że dziecko miałoby ze mną bardzo trudne życie. Prawdopodobnie „wychowałabym” kolejne zaburzone pokolenie w mojej rodzinie.
Bezdzietnik.pl: Opowiedz o swoim dzieciństwie.
Karolina: Wychowałam się w domu w którym panowały alkohol, przemoc i wyłącznie negatywne emocje. Ojciec jest czynnym alkoholikiem, matka jest współuzależniona, znerwicowana i w depresji „od zawsze”. Wszystkie małżeństwa w bliższej i dalszej rodzinie są nieudane, patologiczne, większość moich wujków, kuzynów i szwagrów to alkoholicy.
Byłam tzw. niewidzialnym dzieckiem w rodzinie. Oczywiście, miałam co jeść i w co się ubrać, ale tak naprawdę nikt się mną nie zajmował. Największą traumą było dla mnie odtrącenie przez matkę, jej chłód i brak zainteresowania mną. Od 5 roku życia sama jadłam posiłki w kącie, sama w kącie się bawiłam, praktycznie nie odzywałam się, będąc w domu, żeby tylko nikogo nie zdenerwować. Potem sama się uczyłam i wszystko robiłam sama, żeby nie sprawiać dodatkowego problemu rodzicom zajętym uzależnieniem ojca. Od maleńkości towarzyszył mi strach, samotność i nieustanny stres – musiałam być w ciągłej gotowości, bo za chwilę pojawi się pijany ojciec albo wybuchnie kolejna awantura. Byłam dzieckiem emocjonalnie opuszczonym.
Bezdzietnik.pl: Takie dzieciństwo musiało wycisnąć piętno na twoim życiu. Jakie? Jakie blizny ci po nim zostały?
Karolina: Można tu niestety wymieniać i wymieniać. Przede wszystkim już w wieku nastoletnim zachorowałam na depresję. W połączeniu z dojrzewaniem była to naprawdę wykańczająca mieszanka. Życie w ciągłym stresie wpędziło mnie nerwicę, pojawiły się lęki, problemy ze snem, zaburzenia jedzenia, problemy żołądkowe.
W domu nie było rozmów, śmiechu, nie pamiętam, bym kiedykolwiek usłyszała od matki ciepłe słowo. Myślałam, że tak to wygląda wszędzie. O tym, że matki potrafią przytulać, wspierać i mówić „kocham cię”, dowiadywałam się od koleżanek. Spowodowało to u mnie całkowite zablokowanie emocji, zamknięcie się w sobie, borykałam się z paraliżującą nieśmiałością i marnym poczuciem własnej wartości. A w późniejszym, dorosłym już życiu doszło do tego stałe poszukiwanie aprobaty u przypadkowo spotykanych mężczyzn, pojawiły się gniew i agresja, ciągłe zmiany nastrojów. Raz po raz pakowałam się w związki z toksycznymi partnerami. Po ostatnim nieudanym związku, gdzie partner okazał się socjopatą, byłam całkowicie zniszczona psychicznie i fizycznie. Wiedziałam, że muszę iść na terapię.
Bezdzietnik.pl: Czy kiedykolwiek myślałaś o tym, by zostać matką?
Karolina: Nie. O tym, że nie chcę być matką, po raz pierwszy powiedziałam na głos, kiedy miałam 14 lat. Po niespełna 20 latach nic się nie zmieniło.
Bezdzietnik.pl: A gdybyś jednak rozważała macierzyństwo? Czego byś się najbardziej obawiała?
Karolina: Tego, że psychicznie nie dam sobie rady. Nieleczona depresja i nerwica spowodowały bardzo duże szkody w mojej psychice i w organizmie. Będąc w takim stanie, nie mogłabym dobrze zająć się dzieckiem. Jestem na terapii od 2 lat, mnóstwo uwagi i czasu zajmuje mi codzienna praca nad sobą. Oczywiście są postępy i jakość mojego życia bardzo się poprawiła. Mimo to nie uważam, bym poradziła sobie w roli matki. Myślę, że jest to odpowiedzialna i dojrzała postawa.
Bezdzietnik.pl: Według wielu osób recepta na twoje obawy jest jedna: „Idź na psychoterapię, zrób porządek w głowie i zachodź w ciążę. Na pewno będziesz świetną matką”. Co byś im powiedziała?
Karolina: Zapytałabym przede wszystkim, dlaczego wtrącają się w tak intymne sfery mojego życia, i poprosiłabym, żeby zajęli się swoim własnym. Nie dyskutuję i nie chce obcować z ludźmi, którzy w tak bezczelny sposób manifestują, że wiedzą lepiej, jak powinno wyglądać moje życie.
Bezdzietnik.pl: Czy spotykasz się z naciskami ze strony otoczenia?
Karolina: Już nie. Po dość dosadnym upomnieniu jednej z ciotek nikt z rodziny nie zadaje mi więcej tego typu pytań. Natomiast moi przyjaciele i znajomi są normalnymi, inteligentnymi ludźmi, którzy wiedzą, że takie pytania czy wręcz przekonywanie do macierzyństwa jest po prostu niekulturalne. O posiadaniu i nieposiadaniu dzieci rozmawiam jedynie ze swoimi przyjaciółkami. Z nikim innym nie poruszam tego tematu, ponieważ jest zbyt intymny. I tak jak wcześniej wspomniałam, jeśli chodzi o znajomych czy obce osoby – ucinam rozmowę już na początku. Jeśli temat bez/dzietności jest poruszany w szerszym gronie, po prostu nie uczestniczę w dyskusji.
Bezdzietnik.pl: Czy gdybyś miała inną biografię, rozważałabyś zostanie matką? Albo inaczej: czy żałujesz czasem, że nie będziesz mieć dzieci?
Karolina: Gdybym miała nieco weselszą biografię, na pewno brałabym to pod uwagę. Ale swojej decyzji nie żałuję, co więcej – jestem pewna, że jest dla mnie najlepsza.
Bezdzietnik.pl: Jak się czujesz z bezdzietnością?
Karolina: Doskonale. Jestem na półmetku terapii, która przynosi rezultaty, pokochałam siebie i dzięki temu odkrywam nieznaną mi do tej pory jakość życia, rozwijam się prywatnie i zawodowo. Spełniam marzenia i realizuję swoje cele. To zdecydowanie mój czas. Temat macierzyństwa po prostu nie istnieje w moim życiu, wiec nie mogę czuć żadnej straty. Nie chcę macierzyństwa i nie zależy mi na nim.
Bezdzietnik.pl: Czy dopuszczasz do siebie myśl o zmianie decyzji? Jakie musiałyby zaistnieć okoliczności, byś zmieniła zdanie?
Karolina: W myśl zasady „nigdy nie mów nigdy” – nie dałabym sobie uciąć ręki, że to się nigdy nie wydarzy. Być może odpowiedni partner jakimś cudem mógłby spowodować, że zmienię zdanie. Jednak niezawodna intuicja podpowiada mi, że to mało realne. Od jakiegoś czasu jednak staram się nie rozmyślać nad przeszłością i nie martwić się o przyszłość. Żyję rzeczywistością i ją doceniam, dlatego nie zadaję sobie pytań: „Co by było, gdyby?…”. To niepotrzebnie zatruwa głowę.
Bezdzietnik.pl: Mówienie o tak osobistych sprawach jest niełatwe. Dlaczego zgodziłaś się na ten wywiad?
Karolina: Cieszę się, że temat bezdzietności jest coraz częściej poruszany i że coraz więcej ludzi rozumie, że jest to temat bardzo złożony. Za tym wyborem nie zawsze stoi wygoda, brak instynktu macierzyńskiego czy egoizm, które oczywiście też są argumentami i które jak najbardziej rozumiem i szanuję. Ale oprócz nich istnieją w życiorysach kobiet tragedie i problemy nie do przeskoczenia, i o nich się nie słyszy już tak często. Dlatego właśnie zgodziłam się opowiedzieć swoją historię.
Może też dzięki tym paru słowom chociaż jedna osoba zrozumie, że następnym razem, zadając pytania o macierzyństwo, może sprawić komuś ogromną przykrość i postawić go w niezręcznej sytuacji. Bądźmy bardziej taktowni, szanujmy siebie nawzajem i pozwólmy innym żyć po swojemu.
Bezdzietnik.pl: Jak myślisz, co można zrobić, by społeczeństwo bardziej otworzyło się na argumenty ludzi bezdzietnych?
Karolina: Przede wszystkim trzeba o tym rozmawiać, ale w sposób mądry, merytoryczny, a nie uprawiać przepychanki słowne i wykrzykiwać swoje racje, zatykając uszy na odmienne punkty widzenia. Myślę jednak, że musi przeminąć jeszcze kilka pokoleń, aby staroświeckie przekonania odeszły do lamusa.
Bezdzietnik.pl: Dziękuję za rozmowę.
Zdjęcia: https://pixabay.com, iStock